Chodzimy po sali jak kto chcę (lub gęsiego, za jedną osobą). Prowadzący mówi, że oto znajdujemy się w górach i wieje straszny wiatr, przedzieramy się przez krzaki, idziemy po śniegu, po piasku, w błocie, z kelnerską tacą na statku, przechodzimy przez rzekę, gdzie jest coraz głębiej i głębiej, a potem znów coraz płyciej i płyciej, w czasie marszu łapiemy jaszczurki, łapiemy motyle, zamieniamy się nagle w pieski i idziemy na czworaka, idziemy po rozgrzanym asfalcie, jesteśmy smutni i przygnębieni, ale zaraz radośni i pełni entuzjazmu, skaczemy przez strumyk po kamieniach, każdy idzie w jak najgłupszy sposób, aż wreszcie dochodzimy do polany, gdzie można się położyć, odpocząć, spojrzeć w chmury... po to, żeby znów ruszyć w drogę.
Oczywiście najlepiej ułożyć naszą wędrówkę, w taki sposób, by opowiadanie miało jakiś sens. Dobrą radą jest również to, żeby zaczynać od rzeczy najmniej angażujących, a kończyć na tych najdziwniejszych (np. zamianie w pieski).
10 - 20 min. | - | zmienne tempo |
wiek > 12 liczba < 25 | w pomieszczeniu |