Często zadajmy sobie pytanie, jak odciągnąć dzieci i młodzież od telefonów i zaangażować w coś uczącego przydatnych w życiu kompetencji. Czymś takim na pewno jest realizacja działań, które same w sobie są bardzo angażujące i w pewien sposób nietypowe – jak np. właśnie szkutnictwo.
W tym wpisie opowiem Wam o edukacyjnym projekcie, który zrealizowaliśmy wiosną i latem 2023 roku, a którego centralnym działaniem były właśnie zajęcia szkutnicze. Kiedy początkowo używałem tego pojęcia nawet niekiedy osoby dorosłe pytały mnie: „a co to jest szkutnictwo?”. Chodzi oczywiście o zajęcie związane z budową i naprawą łodzi. Nazwa tego zajęcia pochodzi od słowa „szkuta” obecnie już mniej używanego, a oznaczającego mniej więcej to samo co barka, czyli statek służący przede wszystkim do śródlądowego transportu towarów.
Tak na marginesie warto dodać, że Polska ma bardzo duże tradycje w produkcji różnego rodzaju łodzi, żaglówek i jachtów, nasz przemysł szkutniczy to ponad 150 stoczni jachtowych i ponad 20 tysięcy różnego rodzaju jednostek pływających produkowanych każdego roku, z których 95% przeznaczonych jest na eksport. W Polsce produkowane są także luksusowe jachty należące do najbogatszych ludzi na świecie.
Tak wiec w naszym ośrodku Bliźniak w Lublinie postanowiliśmy uruchomić Społeczny Warsztat Szkutniczy, w którym wspólnie odrestaurowaliśmy używaną łódź żaglową. Łódź, po prezentacji całej dzielnicowej społeczności zwodowaliśmy w czasie wakacji i uczyliśmy się na niej podstaw żeglarstwa. Dlaczego nasz warsztat określiliśmy mianem „społecznego”? Ponieważ cele, które mu przyświecały nie były tylko i wyłącznie szkutnicze, czyli związane z samą tylko naprawą łodzi, ale chodziło nam przede wszystkim o przeciwdziałanie skutkom izolacji społecznej związanej z trudnymi dla wszystkich doświadczeniami epidemii i ciągłego spędzania czasu przed ekranem oraz podniesie kompetencji społecznych.
Filmowe streszczenie naszego projektu:
Zanim opowiemy sobie o szczegółach, zastanówmy się najpierw na tym, jakie kompetencje kształtują wspólne zajęcia szkutnicze i jakie inne korzyści z nich wynikają:
- nabywanie umiejętności współpracy zespołowej, komunikacji i działania z innymi i na rzecz innych (wszak z naszej łodzi korzystają także inne osoby, niż tylko uczestnicy zajęć)
- nabywanie umiejętności wytrwałej pracy uwieńczonej wspólnym widocznym sukcesem
- nabywanie bardzo przydatnych współcześnie umiejętności technicznych i manualnych (a uwierzcie mi, że prowadząc regularne zajęcia techniczne dla dzieci i młodzieży zauważam, że wiele z nich ma trudności nawet z prostymi czynnościami np. wbiciem gwoździa młotkiem)
- nabywanie kompetencji pomysłowości i umiejętności nietypowego rozwiązywania problemów (np. jak przeciągnąć linę do wciągania masztu, czyli fał przez środek długiego na ponad 8 metrów masztu? poradziliśmy sobie z tym wyzwaniem za pomocą przywiązanego do cienkiego sznurka małego gwoździka, który przeciągnęliśmy w środku masztu za pomocą magnesu neodymowego)
Nasze zajęcia siłą rzeczy połączone były z poznawaniem podstaw żeglarstwa, którego uprawianie związane jest z szeregiem kolejnych korzyści edukacyjnych i społecznych:
- nabywanie umiejętności życia z innymi w dosłownej bliskości (z jachtu nie da się po prostu wysiąść kiedy się chce)
- nabywanie umiejętności pracy w zespole
- nabywanie kompetencji liderskich, kiedy przejmujemy rolę sternika i musimy odpowiednio dzielić zadania
- nabywanie umiejętności mądrego posłuszeństwa – wiem, że to może być niepopularne, ale na łodzi po prostu trzeba słuchać się kapitana, który odpowiada za nasze bezpieczeństwo, a niestety bardzo często współcześnie nie potrafimy tego robić i z wszelką cenę chcemy postępować, tak jak się nam podoba, zapominając, o tym, że jesteśmy częścią zespołu
- nabywanie postawy odpowiedzialności za siebie, za innych i za środowisko naturalne
- nabywanie umiejętności utrzymywania porządku (wszak wygląd jachtu świadczy o załodze)
- zdobywanie wiedzy z zakresu meteorologii, geografii, nawigacji itp.
- poznanie węzłów, które przydatne są także w codziennym życiu
- nabywanie kultury osobistej (społeczność żeglarzy jest bardzo kulturalna)
- aktywność fizyczna
- bliskie obcowanie ze światem przyrody
Opowiem Wam teraz o przebiegu naszych działań:
1. Przygotowanie warsztatu szkutniczego
Pierwszym etapem naszej pracy było przygotowanie warsztatu. W tym celu uprzątnęliśmy garaż gospodarczy, w którym trzymamy różnego rodzaju akcesoria ogrodowe, kosiarkę, bramki do piłki nożnej, grilla, ławki, stoły, dekoracje teatralne i całe mnóstwo innych rupieci. Porządkowanie naszego garażu miało miejsce jeszcze, kiedy było zimno na przełomie roku 2022 i 2023. Garaż przygotowaliśmy z myślą o tym, żeby to właśnie w nim restaurować naszą żaglówkę, ale jak się jednak okazało... w ogóle go w tym celu nie wykorzystywaliśmy (zaraz opowiem Wam dlaczego). W każdym razie na przygotowanie naszego warsztatu szkutniczego złożyło się jeszcze porządkowanie narzędzi, którymi dysponujemy (zresztą zawsze staramy się trzymać porządek w naszych narzędziach, choć nie zawsze nam to wychodzi, zwłaszcza kiedy jesteśmy w procesie związanym z realizacją danego projektu) oraz zakup nowych – które to dokupowaliśmy na bieżąco zgodnie z potrzebami realizacji działań.
2. Wybór żaglówki
Muszę przyznać, że był to jeden z najtrudniejszych etapów, ponieważ wybór żaglówki wcale nie był taki prosty. Naszym założeniem było zakupienie używanej żaglówki, która spełniała będzie następujące kryteria:
- musi być w stanie na tyle dobrym, żebyśmy byli w stanie odrestaurować ją w czasie semestru cotygodniowych zajęć. Nie mogła być więc bardzo zniszczona lub np. być samym kadłubem, do którego trzeba montować wszystkie pozostałe elementy (a tego typu ogłoszenia można znaleźć na portalach sprzedażowych)
- musi zmieścić się do naszego garażu (co jak się okazało było kryterium, którego ostatecznie nie zrealizowaliśmy, ale to przez fakt, że zapomniałem o tym, że bardzo problematyczne będzie zdjęcie jej z przyczepy, a żaglówka na przyczepie to zestaw znacząco dłuższy, bo łódź wystaje z tyłu, a dyszel przyczepy z przodu)
- musi być na tyle lekka, żeby można było ją samodzielnie wodować z przyczepy, tzn. bez użycia dźwiga, powinna być więc jednocześnie płaskodenna, co też pozwala na podpływanie ją do samego brzegu (to kryterium było dla nas dosyć ważne, ponieważ już na etapie planowania projektu założyliśmy, że nie będzie ona miała stałego miejsca wodowania, tzn. będziemy cały czas trzymać ją na przyczepie i wodować tylko na czas pływania, np. na Jeziorze Zembrzyckim, które znajduje się w granicach Lublina i gdzie bez problemu można dojechać na rowerze lub autobusem oraz w czasie naszych letnich kolonii, które co roku staramy się organizować w różnych miejscach Polski)
- dobrze jakby miała kabinę (początkowo o tym nie myślałem, ale w toku przeglądania ofert na portalach sprzedażowych doszedłem jednak do wniosku, że żaglówka nawet z niewielką kabiną będzie o wiele bardziej funkcjonalna, ponieważ będziemy mogli używać jej np. wczesną wiosną lub późną jesienią, przy niższej temperaturze lub nawet przy małym deszczu, gdzie w kabinie będzie się można choć na chwilę ogrzać)
- dobrze jakby udało się kupić ją od razu z przyczepą (tego kryterium jednak też ostatecznie nie spełniliśmy i przyczepę kupiliśmy oddzielnie, ale już po wyborze łodzi)
- najlepiej jakby było to gdzieś blisko, tak, żeby nie trzeba było jechać po tę łódź zbyt daleko
Tak więc w toku przeglądania forów żeglarskich, grup na Facebooku i ogłoszeń głównie na OLX i rzadziej na Allegro doszedłem do wniosku, że nasze kryteria spełnią np. następujące łodzie: BEZ 2 (choć nieco mały), BEZ 4, Orion, Foka II, Lanaverre 590 lub podobne do tych. Tak więc o po dosyć długich poszukiwaniach, które polegały głównie na śledzeniu grup Facebookowych oraz głównie portalu OLX udało mi się znaleźć żaglówkę, która spełniła nasze kryteria: był to Orion sprzedawany w odległości ok. 150 km od Lublina. Wybrałem się wiec go obejrzeć, zarezerwowałem zakup, a następnie już pod niego zakupiliśmy przyczepę podłodziową (N7-17 Navy Neptun). Na szczęście żeglarz, który nam ją sprzedawał dysponował samochodem ciężarowym z HDS, dzięki czemu bez problemu załadowaliśmy naszą żaglówkę na przyczepę.
Jedziemy po łódź:
Ładujemy:
Wracamy:
Cieszymy się z niej już pod naszym ośrodkiem:
3. Cotygodniowe zajęcia szkutnicze
Następnie przyszedł czas na nasze cotygodniowe zajęcia szkutnicze. W poniedziałkowe popołudnia wspólnie pracowaliśmy nad naszą łódką. Jak już wspomniałem, łódź razem z przyczepą niestety nie zmieściła się w naszym garażu, dlatego przez cały semestr parkowała w naszym ogrodzie, który na szczęście jest ogrodzony i nic jej tutaj nie groziło (w maju ją przestawialiśmy, tak, żeby nie zasłaniała dostępu do przestrzeni upraw warzywnych). W naszym ogrodzie jest też dosyć dobre oświetlenie wykonane z girland ogrodowych (które nieco zmodyfikowaliśmy w trakcie projektu, żeby było tam jeszcze jaśniej), dlatego też nie był to zbyt duży problem, a żaglówkę przez cały czas mieliśmy „na oku” ponieważ widać ją było z okien ośrodka. Początkowo, kiedy jeszcze było chłodno zajęliśmy się rozpakowywaniem i rozwiązywaniem zabezpieczeń do transportu oraz oględzinami łodzi zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Pozwoliło to nam na zaplanowanie prac, na które złożyły się:
- czyszczenie łodzi
- szlifowanie drewnianych elementów
- lakierowanie drewnianych elementów
- przeciągnięcie fału przez maszt
- wymiana niektórych lin
- wymiana żagli
- usunięcie starego napisu z kadłuba
- umieszczenie nowego napisu na kadłubie AKADEMIA w nawiązaniu do nazwy naszego programu Akademia Młodzieżowa
W czasie kiedy pogodna nie pozwalała na realizację zajęć na zewnątrz (a zdarzyło się to chyba tylko raz, bo nawet przy małym deszczu dzieci były bardzo chętne do pracy przy łodzi spędzając wtedy czas w kabinie) przy naszej żaglówce poznawaliśmy podstawowe zasady zachowania bezpieczeństwa na wodzie oraz uczyliśmy się wiązania węzłów.
W międzyczasie uczyliśmy się także podstaw zachowania bezpieczeństwa na wodzie i dokupiliśmy niezbędne elementy związane z zapewnieniem bezpieczeństwa użytkowania łodzi wymagane przez przepisy wodne, m.in.:
- kapoki ratunkowe
- koło ratunkowe wraz z nietonącą linką o długości 30 metrów
- gaśnica
- apteczka
- odbijacze (łącznie mamy ich teraz 6)
- bosak
- pagaje
- silnik zaburtowy o dosyć małej mocy, ale niezbędny kiedy pojawiłaby się potrzeba nagłej ewakuacji z wody
4. Prezentacja naszej żaglówki społeczności dzielnicowej
Już prawie pod koniec naszych zajęć, pod koniec maja prezentowaliśmy naszą łódź na corocznym pikniku rodzinnym skierowanym do całej naszej dzielnicowej społeczności. Muszę przyznać, że było to nie lada wyzwanie, ponieważ, jak się pewnie domyślacie, taka żaglówka w centrum miasta stanowiła nie lada atrakcję dla dzieci (dla których niekiedy był to pierwszy w życiu kontakt z czymś takim) i nasza żaglówka była chyba największą atrakcją pikniku.
5. Wodowanie żaglówki i nauka podstaw żeglarstwa
Nareszcie przyszedł czas upragnionych wakacji. W tym roku pojechaliśmy do urokliwej miejscowości Ruda Różaniecka na Roztoczu, w której to znajduje się dosyć dużo hodowlanych stawów rybnych. Skontaktowaliśmy się z ich właścicielem i pozwolił nam on zwodować naszą żaglówką na chyba największym z nich. Także mogliśmy cieszyć się z efektów naszej wspólnej pracy w praktyce ucząc się podstaw żeglarstwa na wodzie. Co też ważne w naszych koloniach wzięły udział dzieci nie tylko z Ośrodka „Bliźniak”, które bezpośrednio brały udział w naszych działaniach szkutniczych przez cały semestr, ale także dzieci z drugiego ośrodka, który prowadzimy w Lublinie i wszyscy uczestnicy kolonii mieli okazje pływać na naszej żaglówce.
Tak na podsumowanie zastanówmy się, co jest angażującego w tego typu działaniach:
- lubimy zaangażowania w duże dzieła – tutaj duże możemy rozumieć dosłownie, jako duże w sensie fizycznym, kiedy wspólnie tworzymy coś większego niż my sami - przez fizyczną wielkość żaglówki, nad którą pracujemy dosłownie widzimy jak duży jest dany projekt
- lubimy robić coś własnymi rękami
- lubimy tworzyć coś, co jest piękne
- lubimy mieć poczucie twórczego wpływu na rzeczywistość, która (niekiedy z wielkim trudem) poddaje się naszemu kształtowaniu
- lubimy kiedy efekt naszej pracy jest wyraźnie widoczny
- lubimy mieć poczucie wspólnoty zawiązanej wokół jednego celu (bo wtedy na drugi plan schodzą sprawy, w których się różnimy) i wspólnie celebrować sukces
Zdaję sobie sprawę, że realizacja zajęć szkutniczych może nie być tak łatwo multiplikowalna w innych podobnych do naszej placówkach, czy np. w szkołach. Co jednak ważne wspólną renowację łodzi można zastąpić innym podobnym angażującym dziełem, które nie tylko w sensie fizycznym jest duże (jak łódź). Trochę inaczej uczymy się interakcji społecznych, kiedy tworzymy coś małego, np. wyrób z drewna, obrazek, ceramikę, itp. a trochę inaczej, kiedy wspólnym długotrwałym wysiłkiem tworzymy coś dużego.
Może więc spróbować twórczo, wspólnie z społecznością, z którą pracujemy, opracować pomysł na podobne wielkie dzieło, które wszystkich zaangażuje i będzie niosło za sobą podobne do tych wymienionych na początku wpisu korzyści. Pomysł ten, powinien spełniać wyżej wymienione kryteria. Tak sobie myślę, że może to być np.:
- prowadzenie ogrodu, np. skrzyniowego lub wertykalnego
- zbudowanie kopuły geodezyjnej
- zbudowanie teatrzyku kukiełkowego i zagranie w nim spektaklu
- zbudowanie wieloosobowego roweru
- zbudowanie szklarni z elektronicznym systemem podlewania
Tak na marginesie, czas pracy nad naszą żaglówką zainspirował mnie do tego, żeby temat statku wykorzystać także do realizacji zajęć o zupełnie innej tematyce – rodziny. Jak to dokładnie zrobiliśmy, przeczytacie w tym wpisie z gotowym konspektem do pobrania:
Jak rozmawiać z młodzieżą o rodzinie. Pomysł na angażujące zajęcia Statek Rodzina
Nasze działania szkutnicze opisane w tym wpisie sfinansował „Fundusz pomocowy dla organizacji pozarządowych oraz inicjatyw obywatelskich 2022-23”, utworzony przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności i realizowany przez Fundację Edukacja dla Demokracji. Dziękujemy Fundacji Edukacja dla Demokracji za to wsparcie finansowe – dzięki Wam, możemy realizować takie ciekawe działania.
Jak się Wam podoba tego typu metoda pracy z dziećmi i młodzieżą? Macie jakieś inne podobne pomysły? Zapraszam do podzielenia się inspiracjami i uwagami w komentarzach.
Autor wpisu:
dr Michał Czakon
Pomysłodawca metod edukacyjnych Centrum Dobrego Wychowania, Psycholog, Trener, Dydaktyk, Autor bloga: jakdzialacskutecznie.pl, Autor pakietu metod 99 pomysłów na godziny wychowawcze.